Dezorganizacja bywa etapem prowadzącym do reorganizacji.
Trudno zaprosić do życia nową jakość, gdy trzymamy się kurczowo starego porządku. Jakościową zmianę w naszym życiu poprzedza często dezorientacja, poczucie, że nie mieścimy się już w ramach opisujących nas samych, doznanie utraty, której nie kompensuje (jeszcze) wyłonienie się czegoś nowego.
Wzrastamy przez rozstania. Ze sobą przewidywalnym. Z myślami, które brzmią pusto i bezosobowo (a kiedyś nas definiowały). Z nawykami, które bez zahaczenia o nową intencję stają się niepotrzebnymi dekoracjami.
Dojrzewamy przez utraty. Życia niekontynuowanego. Pozostawionej w tyle tożsamości.
Osadzamy się poprzez dotknięcie granic. Oddanie na chwilę kontroli. Przepływ, a nie siłowanie się.
By przywitać dorosłość, bywa że musimy napotkać ponownie smoki naszego dzieciństwa*. Spojrzeć im prosto w oczy. I puścić wolno.
Na szczęście (ale z przerażeniem).
Trzymam za nas w tym procesie wyłaniania nowego kciuki!
*smoki dzieciństwa to słowa Glena Gabbarda.
Usłyszałam dziś o nich od mojej terapeutki.