Poniżej znajdziecie moją rozmowę dla Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego.
- o szerszej definicji dobrostanu (niż tylko doświadczanie pozytywnych emocji)
- o tym, że ból (i diagnoza) zmiata całą resztę naszego życia ze sceny (zdanie zapożyczone od Russa Harrisa)
- o trybie przetrwania, w którym gubimy ważne kawałki naszej tożsamości
- o pośpiechu i poczuciu presji, który znamionuje przeciążenie układu nerwowego
- o przejściu z funkcjonowania racjonalnego na emocjonalne;
- o zagrożeniu, które staje się filtrem naszej percepcji
- o kontynuowaniu życia, którym żyłam/em przed diagnozą – na tyle na ile się da
- o potrzebie głowy do nadania znaczenia diagnozie za wszelką cenę (nawet kosztem logiki)
- o potrzebie samotności i pozwolenia sobie na nią i równocześnie o relacjach, w których zdrowiejemy (i osiadamy w nowej rzeczywistości)
- o przebadanej roli naszej własnej wyobraźni
- o dobrej relacji z nasza chorobą (w ogóle o rozumieniu naszego byciu z chorobą jako relacji, którą możemy kształtować)
- o tym, że jest cię dużo więcej niż tylko ty chorujący/a
- o wartościach, zasobach i twórczej adaptacji do diagnozy
- o kryzysie, który jest egzystencjalnym sitem
- o nudzącym się mózgu
- i o zasadzie maratończyka, która uratowała mi życie (choć nie biegam maratonów):).