Rozmowa z Glennem Schiraldim to każdorazowo dla mnie bardzo wzruszające wydarzenie. To człowiek, który po służbie w Wietnamie poświęcił swoje życie intencji zupełnie przeciwnej niż wojna – odporności psychicznej, zdrowieniu po traumie i skutecznych w przypadku stresu i przytłoczenia interwencjom psychologicznym. W rozmowie dla @newsweekpsychologia (z okazji 10 lat istnienia tego wspaniałego czasopisma! 100 lat dla Was!) Glenn opowiada o tym, jak czynienie dobra stanowi antidotum na rozlewające się zło, jak bardzo pomaga nam w przetrwaniu najgorszego duchowość i zachowanie zdrowych granic. O tym, czy wiek XXI jest bardziej przerażający niż ten poprzedni. I przede wszystkim skąd czerpać nadzieję w czasach chaotycznych i przygniatających.
Zapraszam Was do lektury .
PS Poniżej fragment rozmowy:
Sabina Sadecka: Niedawno obejrzałam najnowszy film Paolo Sorrentino „Bogini Parthenope”. W jednej ze scen studentka – tytułowa Parthenope – pyta swojego profesora, czym właściwie jest antropologia. On nie odpowiada jej na to pytanie od razu, ale pod koniec filmu możemy usłyszeć jego definicję: „Antropologia to umiejętność widzenia. A nauczyć się widzieć – to bardzo trudne”. Dla mnie psychologia również polega na widzeniu człowieka. Jak pan postrzega jego naturę? Czy człowiek jest z natury bardziej kruchy czy raczej silny? A może i jedno, i drugie?
Glenn R. Schiraldi: Mamy potencjał, który może nas poprowadzić zarówno w kierunku siły, jak i kruchości. Już od chwili narodzin dysponujemy wewnętrznymi mechanizmami sprzyjającymi rozwojowi i samorealizacji. Choć zakres tych zasobów bywa zróżnicowany, zawsze mamy szansę je wzmacniać i doskonalić. Dodatkowo, każdy z nas ma też swoje delikatne strony, słabości. Wykorzystując to, co mamy – nasze siły i nasze słabości – możemy skierować swoje życie ku wzrostowi lub – przeciwnie – zasilić spiralę osłabienia i utrwalania kryzysu. Świadomy wybór drogi prowadzącej ku aktywnemu rozwojowi i wmacnianiu własnych zasobów to rezyliencja.
Co dokładnie ma pan na myśli, gdy mówi o rezyliencji?
Definiuję ją jako wewnętrzne siły umysłu i charakteru – zarówno te wrodzone, jak i te, które możemy rozwijać – pozwalające nam skutecznie odpowiadać na przeciwności losu. To właśnie te siły mogą zapobiec pojawieniu się wielu zaburzeniom, które są indukowane chronicznym stresem: depresji, myślom samobójczym czy uzależnieniom. Pozwalają one też na sprawniejszy powrót do stanu równowagi, gdy zaburzenia te już się w naszym życiu pojawią i łagodzą nasilenie ich psychicznych objawów. Dzięki rezyliencji możemy zdrowiej funkcjonować przez całe życie.